sobota, 21 września 2013

XXV~Po prostu machnij ręką na przeszłość, jestem przy Tobie

  Mając go koło siebie,chociaż na chwilę patrzę na swoje życie jaśniej.Nie ma obaw i lęków co o przyszłość.Jest się w stu procentach pewnym,że mimo trudnych charakterów,ciągłych sprzeczek będzie się razem.Czego? Jest między mną a nim pewna więź,rozumiem go bez słów.Nie liczę przy nim czasu,czuję się w pełni sobą.Optymizm pałał mną od samego rana,wstałam szybko i zaczęłam przygotowywać się do meczu,rzecz jasna psychicznie.Siadłam z kubkiem kawy na blacie stołu w kuchni i mając podkulone kolana zaczęłam przypominać sobie pierwszy ważny mecz w moim życiu,gdy grałam jeszcze w Lublinie.Cholerne obgryzanie paznokci rycząc poduszkę pół nocy. Czego? Możliwe,że przez nerwy i świadomość że mogę wszystko spierdolić.W tamtym momencie wróciło to samo co kilka lat temu samo,deja vu.
-Kochanie,jesteś silną babką,ty nie dałabyś rady? Dasz radę,skopiesz im tyłki!-trzymając mnie w ramionach krzyczała na mnie,dobrze wiedziała,jak to mnie motywowało.
-Mamo,daj spokój.....
-Weź nie pierdziel,jesteś naprawdę dobra

-Długo tak siedzisz?-musnął mnie dłonią po ramieniu.Szybko wróciłam do teraźniejszości
-Nie,dzień dobry-uśmiechnęłam się mimowolnie,widząc zaspanego Miśka.
-Dobry,dobry-też się uśmiechnął-o której pani libero dzisiaj zaczyna?-chwycił moje ręce,tym samym zabierając mi kubek.
-O 12 muszę być na hali,a pan przyjmujący zaraz w łeb dostanie bo wie dobrze,że nie lubię jak mi kawę podbiera
-Ale zrzęda-zaczął mnie przedrzeźniać-czyli dzisiaj bez kija nie podchodzić...-to tam tylko dzisiaj nie znokautuj na boisku.Pomyślą,że dyscypliny Ci się pomyliły-zamyślił się,robiąc przy tym miny typowego filozofa.
-Rany Boskie-przewróciłam ślipiami-żyję z debilem-Odstawiłam kubek do zlewu,po czym zajrzałam do lodówki-Chcesz jajecznice?
-Ja coś zrobię-stanął przy mnie,opierając czoło o moje ramię-smyrnął mnie nosem po karku-złośnico-wymruczał mi do ucha.
-Co ty ze mną robisz,wariacie-zaśmiałam się,odwracając się w jego stronę,zarzucając ręce na jego szyję.
-Ty nie inaczej ze mna-pocałował mnie w czubek głowy
-Dobra to ty do garów,ja idę robić się na piękność-zaśmiałam się i wyszłam z kuchni
-W co ja się wrąbałem-słyszałam tylko ciche westchnięcie,a ja szybko uciekłam do łazienki,o 11 już byliśmy gotowi do wyjścia.Michał odwiózł mnie pod halę,siedząc w samochodzie wpatrywaliśmy się w jeden punkt a mnie ścisnęło w żołądku.
-To kiedy będziesz mieć wolne?-szepnął,widziałam że to też było dla niego trudne.Nienawidził pożegnań
-Przy dobrych wiatrach może za miesiąc.Nie wiem-otarłam czoło,zerkając na Michała
-Też nie dam rady przyjechać wcześniej-pokręcił głową-trochę za daleko mieszkasz mała-usmiechnął się nikle-wytrzymamy,nie?-pogładził mój policzek
-A mamy inne wyjście?-chwyciłam go za dłoń-jedź ostrożnie-cmoknęłam go w policzek,lecz na tym nie poprzestał,zjechał ustami całując czubek mojego nosa,a następnie delikatnie ocierając swoje usta o moje.Poczułam delikatne ukucie w żołądku,jednak czas mnie naglił.Wpiłam się w jego usta,co widocznie mu się podobało bo sam nie był bierny.Po chwili oderwaliśmy się od siebie cicho sapiąc.
-Uważaj na siebie-uśmiechnęłam się i wyszłam z samochodu.


-Baśka! Na boisko!-Szyczak wyrwał mnie z amoku myśli,dawno już nie spoglądałam na grę dziewczyn,przez pół seta nie byłam obecna duchem na hali
-Zaraz!-zdejmując bluzę skierowałam wzrok na tablice wyników,która jak się można spodziewać nie sprzyjała nam.1-1 sety,a trzeci prawie na straconej pozycji.Zaciągając ochraniacze na kolana zbierałam się na odwagę.Kurwa,czego się tak denerwuje? -Ogarnij się! .Wzięłam głęboki oddech i wleciałam jak poparzona na boisko,by po chwili stać jak słup soli  na swojej pozycji. Nie słyszałam nic prócz swojego oddechu,przyśpieszonego pulsu,nie istniało nic dla mnie oprócz tej piłki która leciała w moją stronę.Przyjęcie do Anki środek Zuzi...Punkt!
-Laski spinamy dupy!-prawie wrzeszczałam tuż przed kolejną zagrywką.Aut.Zerknęłam na trybuny,mając głupią nadzieję,że będzie na nich mój chłopak.Ciekawe jakim cudem.Po prostu nadzieja...ponowna koncentracja.Nie dałyśmy rady ich pokonać,aczkolwiek nadal się cieszyłam,przegrałyśmy trzema punktami.Na przerwie Sławek również miał minę podchodzącą do nikłego zadowolenia.
-Dziewczyny!-wymachiwał tabliczką-znamy ich zagrania nie dajcie się sprowokować.Dobrze wiecie jakie są agresywne na zagrywce,musicie to przyjąć.Baśka próbuje jeszcze w tym secie.Panie! Damy radę!
-Heeey hoop !-krzyknęłyśmy wspólnie,po czym zmotywowane stanęłyśmy na boisku i czekałam aż przeciwniczka zaserwuje.

-Tak się cieszę!-wrzeszczałam Michałowi do słuchawki jak opętana
-Wiesz,ja też właśnie oberwałem 300 zł mandatu i 6 punktów.Ale przynajmniej wasza wygrana jest rekompensatą-
-Brawo łosiu,dobra lecę do Lilki trzymaj się
-Kocham Cię mała
-Ciebie też.

 -Jak to już jutro?!-nie mogłam ukryć swojego zdziwienia-przecież miałaś za jakiś tydzień zacząć...
-Lekarze trochę to przyśpieszyli,bo jestem już w pełni przygotowana na podanie pierwszej serii chemii.
-Przygotowana?-przypatrywałam jej się,tak się zmieniła przez ten czas,oczy pełne optymizmu zamieniły się w ciemne spodki.Długie blond loki zostały zastąpione krótkimi włosami niedosięgające nawet ramion. Zdrowa,wypielęgnowana skóra wyblakła,zmizerniałe paznokcie dotykają miejsc po ukuciach igły.Policzki opadły.Boże,gdzie jest moja Lilka?!
-No tak-uśmiechnęła się nikle-mam nadzieję,że dużej blizny po tym nie będę mieć co?-zaśmiała się,dotykając szwów po biopsji.
-Gwarantuję ci,że nie-z zaszklonymi oczami przybieram sztuczny uśmiech,co nie mija jej uwadze.
-Baśka,nim się spostrzeżesz a będę ci robić sałatki,zobaczysz-złapała mnie za rękę,była taka chłodna.
-To ja cię mam kurde pocieszać-mówię,ledwo powstrzymując się od wybuchu płaczu.Pierwsze łzy pociekły po moich policzkach-Lilka,błagam cię nie zostaw mnie samej,rozumiesz?!
-Ja zawsze byłam i będę, tak szybko się mnie nie pozbędziesz mazgajo.
-Wariatka-zaśmiałam się,mimo spływających łez.

  Na sam wieczór rozpadało się na dobre,siadłam przy laptopie z kubkiem herbaty w dłoni.Szybkie ogarnięcie materiału z wykładów i czas wolny.Przejrzałam tradycyjnie stronę uczelni,plotkarskich i z ogłoszeniami.Zero odzewu na wynajem.-No nic trzeba będzie chyba sprzedać moje maleństwo-na samą myśl kroiło mi się serce,mój pierwszy samochód,tyle wspomnień...ale nie ma przeproś.
Kolejne ogłoszenie zamieszczone na tablicy.Z ciężkim sercem zamknęłam przeglądarkę i poszłam się szykować do spania.
   Wygrana zmotywowała mnie do jeszcze większej pracy,do jeszcze większych wyrzeczeń.Dziękowałam Bogu za prawdziwą przyjaźń i miłość-teraz wiem,że kilometry to tylko utrudnienie,a nie wyrok na związek.Może rozważę zmianę klubu ? Śląsk kusi...aż za bardzo.A może ktoś z tego regionu? Czas pokaże...
What Goes Around....Comes Around
______________________________________________________________________________
Dziewczyny,przepraszam,naprawdę...
i nie wiem co dalej,będą rozdziały,na pewno.
Tylko czy nadal jacyś jeszcze czytelnicy?
Dziękuję i ściskam was mocno ! ;*

ps. Dziękuję za motywacje;)


Błagam,zabijmy zbiorowo tych francuzów,czy coś... 

11 komentarzy:

  1. Ja jestem i nareszcie doczkałam się nowego rozdziału;) Mam nadzieję, że Lilka przeżyję walkę z chorobą a jak wszytko będzie dobrze to Basia przeprowadzi się do Miśka;D
    Pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń
  2. W.Woman nareszcie wróciłaś :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że wreszcie wróciłaś ! :)
    Michał i Baśka są taacy pocieszni <3 Nawet jeśli dzielą ich te cholerne kilometry. Mam nadzieję, że wreszcie zamieszkają razem lub chociaż bliżej siebie.
    Lilka jest cudowna, chociaż myślę, że w głębi duszy nie jest taka twarda. Baśka musi się zebrać i wspierać ją z całych sił, a przede wszystkim wierzyć, że przyjaciółka wygra walkę z chorobą :)
    Zapraszam na jedynkę :)
    http://damy--rade.blogspot.com/

    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Michał i Basia - <3
    A Lilka to ma wyzdrowieć!
    Zapraszam do siebie - http://ucieczka-przed-przeszloscia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. W końcu jestem! Przepraszam Misiek! ;*
    Ba! Ty w końcu jesteś! Nie wiem czy moja prośba podziałała, ale ogromnie się cieszę, że wróciłaś! I dodawaj szybko kolejny, bo mam zapotrzebowanie na Dzika, oO! :D

    Czyli Barbara i Michał mają się dobrze? To dobrze :D
    Zdenerwowanie przed meczem, ale z końcowym happyendem nawet z 300zł i 6 pkt :P Co to dla siatkarza 300zł ;p
    Lila mam nadzieję, że wróci do zdrowia. Rak to nie wyrok, tylko trzeba silnej woli walki!
    To kiedy kolejny? :D
    Ściskam ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam nadzieję,że nasza Lila wróci do zdrowia. Zawsze trzeba mieć nadzieję prawda? ;)
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział
    Jeśli masz czas i ochotę zapraszam do zapoznania się z historią Andrzeja Wrony i Zosi Wróbel. Czy przyjaźń przetrwa tak ogromne zawirowania? O tym możesz przekonać się wchodząc na jestes-wszystkim-czego-potrzebuje.blogspot.com
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak miło, że napisałaś! Opłacało się czekać. Zapraszam również do siebie : oladreams.blogspot.com i znalezione-miedzy-ksiazkami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Misia no! Dodawaj szybko! I wiesz co ^^ poproszę c..... Baśkę :D hahahaha xd
    P. :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapraszam na nowość u siebie: http://paczka-owocowejlandryny.blogspot.com/
    "Młoda, mądra i zdolna dziewczyna poznaje starszego o kilka lat mężczyznę kochającego siatkówkę. W ciągu niecałego roku dojrzewa przy jego boku, a później..." No właśnie. Co później?
    Mam nadzieję, że zajrzysz do mnie, pozostawiasz po sobie jakiś ślad no i zostaniesz.
    Pozdrawiam,
    OL. ; >
    Ps. Przepraszam za spam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Prowadzisz opowiadanie siatkarskie? Chcesz, aby czytelnicy sami na
    Twojego bloga trafiali, zamiast ich szukać? W takim razie zachęcam do
    dodania bloga do listy siatkarskich opowiadań!

    W podobnym przypadku ze skokami narciarskimi w tle zapraszam na projekt-spis opowiadań ze skoczkami narciarskimi w rolach głównych!

    OdpowiedzUsuń
  11. **__** bardzo mi się podoba !! <3 zapraszam cię, wszystkich na moje opowiadanie o PIOTRKU GACKU
    http://ojciecktoryniechcialzapomniec.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń