sobota, 8 czerwca 2013

XXIV~Mamy serca by kochać

   Opadłam na łózko owinięta ręcznikiem analizując wszystko,znaczy jego zachowanie. Jak to "zatoleruje?" Jak kurwa można to zatolerować? A na głowę nie upadł? Z resztą,muszę to odłożyć na dalszy plan.Nie będę traciła snu,nie jest jedynym problemem,zajmę się nim dopiero jutro.
    Noce były jednym wielkim koszmarem,budziłam się co godzinę cała zapłakana,ponownie zasypiając wszystko się powtarzało,ciemna otchłań przed którą uciekałam.I znowu zryw,zdyszana spojrzałam na zegarek,siódma rano.Mozolnie wygramoliłam się w łóżka,zaparzyłam sobie kawę i z wczorajszą gazetą poszłam na balkon.Nie odzywałam się do Michałem od tamtego incydentu. Zapowiadał się upalny piętek. Obserwowałam ludzi,matki ciągnące swoje rozwrzeszczane dzieci do szkoły,upierdliwą sąsiadkę na spacerku ze swoim biednym pudlem.Serio mu współczuje,codziennie siedzieć z taką jędzą.Mimowolnie przewróciłam oczami słysząc jej zachrypnięty głos jednocześnie przypinając sobie o jej cholernym samochodzie.Urocza sąsiadeczka chciała jeszcze wynagrodzenie,lakiernik i tak zdarł ze mnie większą kasę.Nie miałam ochoty dłużej słuchać jej jazgotu,dlatego weszłam do domu,gdzie unosił się zapach kawy,która została w automacie.Odstawiłam brudne naczynia do zlewu i poszłam do łazienki na poranną toaletę.Wychodząc z niej w samym ręczniku ktoś zapukał do drzwi.Zdezorientowana zajrzałam przez judasza i szybko otworzyłam drzwi.Stał Michał trzymając w ręku siatkę z pieczywem.
-Trzeźwy?-zapytałam stojąc w progu z założonymi rękoma
-Jak świnia-niepewnie się uśmiechnął
-To chodź-rzuciłam oschle i wpuściłam go do środka,po czym poszłam do pokoju założyć krótkie spodnie sportowe i czarną bokserkę,niebawem miałam trening.Michał siedział na "swoim" krześle przy oknie w kuchni trzymając w ręku mój kubek z kawą.
-Nie masz innych  kubków tylko akurat mój musiałeś wziąć?
-Tak się złożyło,siadaj kupiłem śniadanie-zachowywał się jakby nigdy nic.
-O ile mnie pamięć nie myli już miałam swoje śniadanie-rzuciłam,posyłając pełny ironii uśmiech.
-Tym razem zjesz takie jakie przystało na normalnego człowieka
-Nie jestem głodna-fuknęłam i poszłam do lustra w przedpokoju by zapleść włosy.Byłam strasznie rozgoryczona,bo po ostatnim zdarzeniu powinnam dostać jakiekolwiek wyjaśnienia,już o przeprosinach nie wspomnę.Grabi sobie grabi...
-Basia-podszedł do mnie spoglądając na mnie w lustrze
-Ta?
-Przepraszam-Czy on mi czyta w myślach?
-W końcu coś sensownego powiedziałeś
-Możliwe,nie wiem co we mnie wstąpiło,za dużo nerwów,emocji.To nie tak miało wyglądać
-A jak? Naskoczyłeś na mnie nie wiem za co
-Też w sumie nie wiem...
-Michał,ale nie tylko ty masz nerwówkę i problemy,myślałam że jak przyjdziesz polepszysz sytuacje a co jak co tylko ją pogorszyłeś-Stałam już pakując telefon do torby-a teraz wybacz,muszę jechać, mam trening-dodałam zakładając buty.Usłyszałam dźwięk wiadomości
-W piątki macie treningi?-widocznie się zdziwił
-A ty dzień przez meczem nie masz?-mówiłam wlepiając wzrok w telefon.
-No mam,stało się Coś?-ciągle gapiłam się w ekran komórki
-Boże mój...-rzuciłam cicho wlepiając wzrok w Kubiaka-Jednak...
-Co?
-Jednak,kurwa jednak...Boże-osunęłam się na ziemię chowając twarz w dłoniach-Lilka..
-No co?
-Ona jednak ma raka,Boże
-Jak to? Przecież tydzień temu byłyście razem na meczu,nie rozumiem.
-Co tu nie rozumieć?-w moich oczach stanęły łzy.Zrobili jej badania i wyszło
-Nie możliwe-przytulił mnie
-Wszystko jest możliwe Michał!,dzwonię do trenera,musi mnie puścić do niej
-Czekaj może pojedziemy pod halę i to załatwimy?
-I co to da? Dwadzieścia minut opóźnienia.
-Znam się z twoim trenerem,wiec skoro mnie zobaczy to może Ci pozwoli jechać
-Nie pochlebiaj tak sobie ok?-nadal byłam na niego zła

-To się nie uda-westchnęłam,gdy czekaliśmy na zielone światło.Całą  drogę nie odzywaliśmy się do siebie,wszystko tłumiliśmy  w sobie.
-Uda,trochę więcej optymizmu-złapał mnie za rękę,głaszcząc ten nadgarstek który jeszcze tydzień temu tak kurczowo trzymał.Ale to teraz nie gra roli.Dumę schowałam w kieszeń.Gdy dojechaliśmy momentalnie wbiegłam do hali,zostawiając daleko Miśka w tle.Skierowałam się szybko do kawiarenki,gdzie zawsze siedział przed treningiem Szyczak-mój trener.Wpadłam jak torpeda,robiąc nie małe zamieszanie,zdziwiony mężczyzna odstawił filiżankę z kawą
-Coś się stało?
-Trenerze,zdaję sobie doskonale sprawę z naszej marnej sytuacji w tym sezonie,szczególnie mojej-wypowiadałam swoje słowa na prawdę szybko-ale obiecuję-nie dane mi było dokończyć.
-Baśka,nie wypuszczę Cię dzisiaj-dodał ze stoickim spokojem,miałam chęć wylać ta kawę mu na głowę,od śmierci żony stał się nie do zniesienia.Jeszcze bardziej niż wcześniej.
-Sławek do cholery,to jest naprawdę bardzo ważne,bądź człowiekiem!-krzyczałam wręcz
-A ty się uspokój,siądź i wytłumacz mi to.Bez znania przyczyny nigdzie Cię nie puszczę-zrobił jak mi kazał
-Dowiedziałam się jakieś pół godziny temu,że moja przyjaciółka ma raka.Wystarczający powód?-zcięłam go wzrokiem.Miedzy czasie doszedł Michał,który widząc sytuację podszedł do nas dając mi buziaka w policzek,a Szyczakowi podając rękę
-Zrobimy tak-zerknął na Michała-Masz dzisiaj inny rozkład zajęć-naciągnął spadające mu okulary-idziesz na siłownię,ustaliliśmy z Gałuskiem (fizjoterapeutą),że zaczniesz już normalne serie sprzed wypadku,nawet o nieco ostrzejsze,potem zgłosisz się do mnie na halę i mniej więcej wytłumaczę Ci jutrzejszy plan dnia,taktykę,możliwe nawet że wejdziesz-spojrzał na ponownie na Michała-zobaczymy.Na razie zmykaj do szatni a my sobie z Michałem pogadamy-prawda?-zerknął na Miśka,który jedynie przytaknął głową
-Dzięki Sławek-uśmiechnęłam się-wiedziałam że nie jest z ciebie aż taka dupa wołowa-zaśmiałam się nerwowo
-Ale to sobie wypraszam-zgromił mnie wzrokiem-no już leć leć,a ty opowiadaj Michaś jak tam u ciebie w tym Jastrzębiu...-tyle zdążyłam wyłapać z ich rozmowy,jak na skrzydłach wyleciałam z pomieszczenia.

   Dwie godziny później zmordowana czekałam już na Michała,jedząc rogalika oparta o jego samochód.Sama się dziwiłam,co on tyle ze Sławkiem robi,przecież z tą pierdołą czasami pół godziny nie można wytrzymać,nie mówiąc już o całym treningu.Widocznie Kubi się uodpornił,przecież za juniorów to Szyczak go trenował w plażowej. Zniecierpliwiona napisałam sms'a,że czekam już na niego.Spoglądając nerwowo na boki rozważałam możliwość jechania autobusem,nie chciałam już dłużej czekać-napisałam następną wiadomość z adresem szpitala,a sama podarłam na przystanek. Nie obchodziło mnie już nic,chciałam być za wszelką cenę w szpitalu.Szukając portfela ktoś złapał mnie za rękę a drugą zasłonił oczy-te perfumy wszędzie poznam.
-Kochanie chodź już-musnął mnie w policzek
-Gdzieś ty się podziewał?-zapytałam spokojnie
-Chyba jakoś muszę Ci wynagrodzić te wybryki co?-dał mi jedną herbacianą różę
-Głupi wariat-zaśmiałam się-dziękuję-pocałowałam go w policzek-ale chodź,szkoda czasu
  Po dwudziestu minutach byliśmy już pod drzwiami oddziału,pielęgniarki zdążyły mnie już poznać,jednak nie kryły zdziwienia kogo ze sobą wzięłam.Michał nic z sobie z tego nie robił,tak samo jak ja szedł poważnie.Biłam się z myślami,pierwszy raz znajduję się w takiej sytuacji.I co z tego że pedagogika? Aby komuś doradzać trzeba samemu to przeżyć.Nieco struta zdychając chciałam pociągnąć już za klamkę od drzwi Lilki,jednak Michał szybko ją zabrał.Trzymając moje ramiona patrzył mi prosto w oczy
-Baśka,wiem że to będzie dla Ciebie trudne,obiecuję Ci,że Cię z tym samej nie zostawię-nabrał powietrza-Zachowuj się naturalnie,nie wspominaj nic o jej chorobie,to naprawdę jej pomoże,niż takie biadolenie
-Dzięki,ale załóż to-wyciągnęłam z torby maseczkę-takie wymogi
-Wiem,wiem-założyliśmy je i dopiero weszliśmy do sali mojej przyjaciółki.
  Przesiedzieliśmy u niej cały dzień,rozmawiając.Obecność Michała poprawiła jej humor,opowiadał różne ciekawostki z kadry,a ta po niektórych zachodziła się śmiechem.Panowała świetna atmosfera,jednak kiedy pielęgniarka weszła z kolejną porcją jakiegoś płynu,skrzywiła się i humor prysł. Terminarz podawania chemii dopiero planują lekarze,jest to wczesne stadium choroby,dlatego po paru miesiącach powinna być zdrowa.    
 
 Dojechaliśmy na moje osiedle,wykończeni szpitalnymi widokami,które nie należały do najprzyjemniejszych,szczególnie na onkologii.Wchodząc na klatkę głowę miałam pełną myśli,wyobrażeń,za jakiś czas Lilka podda się chemioterapii tracąc na jej skutek pięknych blond loków.Nie to jest najgorsze,musi przerwać studia,nie wiem jak to będzie.Przez najbliższe dwa tygodnie zostanie w szpitalu.Wierzę w nią,że się nie podda,jest silna,w przeciwieństwie do mnie.Przyciągam problemy,ledwo koniec wiążac z końcem.

-Naleje Ci wody do wanny-rzucił Michał wchodząc do łazienki
-Nie czekaj, wezmę szybki prysznic-złapałam świeżą bieliznę i zamknęłam się.
-Co chcesz do jedzenia?-O cholera..-zaklnęłam cicho
-Nic nie ma w lodówce poza wodą i jakąś tam sałatą-zamyślił się głośno Michał-będę za pół godziny,nie będziesz mi głodować-zaśmiał się-ale jak wrócę masz już wyjść
-Jasne ...-Usłyszałam trzask drzwi,dochodziła dopiero osiemnasta a ja padałam z nóg.Po kąpieli zalożyłam leginsy i luzną bluzkę po czym położyłam się na kanapie.Nie minęła chwila a zmożył mnie sen.Był taki twardy,że nie słyszałam jak wchodzi Michał.Przebudziłam się dopiero czując zapach zapiekanego sera,spojrzałam na zegarek-dwudziesta.
-I co mi pichcisz?-przytuliłam się do pleców Miśka,on tymczasem nakładał na talerze
-Tobie?-zerknął na mnie podnosząc brew
-No chyba nie wtarapmolisz całej blachy zapiekanki co?-zaśmiałam się,sen-tego mi było trzeba.Czułam się o wiele lepiej.
-No nie wiem nie wiem-pocałował mnie w nos biorąc przy okazji sztuśćce -podano do stołu kochanie
-Kochanie? -zaśmiałam się-Coś przeskrobałeś?-zerknełam na niego jak pochłania swoje dzieło
-Ja? No co ty-poruszał znacząco brwiami,tym czasem wzięłam kęs jego zapiekanki
-Świetna zapiekanka,chyba nawet lepsza niż mojej Mamy-zabrałam się za pochłanianie
-Ach!-zatarł ręce-duma mnie rozpiera!
-Widzę właśnie-kolejny kęs- A przewidziane dokładki?-posłałam mu zalotny uśmiech
-Coś się znajdzie-nałożył mi-a coś się należy za takie frykasy co?-wskazał swój policzek,który chyba po raz kolejny pokłócił się z maszynką.
-A idź ty,ogól się to dopiero pogadamy-przygryzłam wargę
-Wiesz co?-założył ręce na wysokości piersi-chyba większej pierdoły i zrzędy nie widziałem-zaśmiał się-ale za to Cię kocham Baśka-uniósł mój podbródek-i nigdy bym nie zmienił Cię na żadną inną wredotę.
    Na reakcje nie musił długo czekać,wspięłam się na palce i złożyłam pocałunek na jego wargach.Nie był bierny.Musnął moją dolną wargę,łaskocząc mnie zarostem.Zaśmiałam się i oddałam po raz kolejny pocałunek.Chemia zaczęła działać pełną parą,nasze usta stały się jednością.Miśka perfumy delikatnie drażniły mnie,były takie uwodzące,doprowadzające do szału.Całowaliśmy się namiętnie,jakby to był nasz ostatnie fizczyne złączenie.Szybko pozbyłam się jego koszulki tak jak on mojej bluzki,wzdychaliśmy czekając na upragnione złączenie.
-Chodź-zadyszał mi do ucha między pocałunkami.Oplotłam nogi wokół jego bioder znaleźliśmy się w mojej sypialni.Rzucając mnie na łóżko oparł się łokciem obok mnie kontunuując pocałunki,które kończyły sie w okolicach mojego podbrzusza.Uporałam się z jego jeansami,a on z moim biustonoszem,zrzucając resztę na podłogę znaleźliśmy się całkowicie nadzy.Chwilę potem czułam go w sobie,wydawaliśmy ciche jęki trzymając moje ręce nad głową przyssał się do mojej piersi.Nasze ruchy stawały się co rasz szybsze,pewniejsze,po całym domu roznosiły się nasze jęki i skrzypienie łóżka.Rozpadałam się na milion kawałków,pragnęłam więcej,w kulminacyjnym momencie wydałam głośny krzyk,a chwilę potem Michał
Po wszystkim oparłam się na mojej połówce,całując go
-Jesteś cudowna Kochanie-na to uśmiechnęłam się i znowu wpiłam się w jego usta
 The XX-Intro
_____________________________________________________________________
tatataraaaam! Późno,zimno ale jest! Sielanoo trwaj!
Błędy poprawię już w dzień,dzisiaj już nie mam siły...(sorka c;)
A dzisiaj skopiemy dupy Kanarkom!
POLSKA!!
Za dokuczanie pewnej osobie powinnam już nie żyć,także tego,mój koniec jest blisko ;c
A wieczorem z kim się będę łączyć przed tv hm?:)
Pozdrawiam;*

19 komentarzy:

  1. no ciekawa przerwa między nocnymi meczami :D
    w ogóle to jest chamskie że nie puszczają na PSN meczu naszych! mi zostaje tylko "świetnie działający" internet ;)a Kanarki dzisiaj polegnom xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Sielana może trwać xd I coraz to dogodniejsze warunki :D
    aż się boję jak coś zepsujesz... ale to daleko, daleko albo i wcale :D
    To dokuczanie to chyba nie o mnie chodzi? Bo znowu zabijać to cię nie chcę :P
    Oczywiście audycja przez gg xD hahahaha
    A dzisiaj "Wygramym wygramy przeciwnika pokonamy" :D (pamiętny Dzik w Igłą Szyte ;d)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. A jednak rak... ;/

    ulala dobre zakończenie dnia, nie powiem, że nie :D

    Dzisiaj większa hala, więcej kibiców i więcej wygranych setów dla nas! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo mi się podoba i dziękuję za poinformowanie :)
    Świetny rozdział, a jeżeli chodzi o meczu, to będzie inna drużyna, nasza Polska, która w Sofii pokazała swój poziom i dzisiaj udowodni, że nie był to jednorazowy wybryk! POLSKA!POLSKA!POLSKA!

    PS. Dziękuję za tytuł piosenki w tle. Szukałam jej chyba od miesiąca :)

    Pozdrawiam, camilla.;*

    OdpowiedzUsuń
  5. O tak ! Sielanko trwaj ! Mam nadzieję, że choroba Lilki długo nie potrwa i już niedługo będzie całkiem zdrowa :) Misiek i Baśka są jak dla mnie idealni ^^
    Łączę się z Tobą przed tv ! :D
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na jedynkę : http://mysle-ze-nie-wiesz-nawet-czego-chcesz.blogspot.com/ ;)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Zapraszam na dwójkę : http://mysle-ze-nie-wiesz-nawet-czego-chcesz.blogspot.com/ ;*

      Usuń
    3. Zapraszam na 26 : http://nie-mam-nic.blogspot.com/ ;*

      Usuń
  6. Zauważyłam, że przeczytałaś prolog i I rozdział, więc z chęcią informuję cię o pojawieniu się kolejnego :)
    przeszlosc-nie-zniknie.blogspot.com
    całuję, camilla.;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Superancki;) ale mi szkoda Lilki, żeby tylko przeżyła.
    zapraszam na nowy rozdział http://lizak4992.blogspot.com/
    pozdrawiam Lizak;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak więc informuję :)
    Zapraszam bardzo serdecznie na trzeci rozdział na przeszlosc-nie-zniknie.blogspot.com

    Dziękuję za miłe komentarze,
    całuję, camilla.;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Super :D
    Kieeeeeeeeeeeedy będzie kolejny rozdział? ;)

    Pozdrawiam
    Gosia
    http://zagubiona-w-swoim-zyciu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapraszam na "2" na przyjaciel-nie-na-zawsze.blogspot.com :)
    Zauważyłam, że przeczytałaś "1" więc pozwoliłam sobie poinformować :)
    Przepraszam za SPAM :*

    OdpowiedzUsuń
  11. super, tylko jeszcze muszę nadrobić. zapraszam do mnie: http://siatkowkaamoimzyciem.blogspot.com/ pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Wiesz? Uwielbiam, jak Baśka z Miśkiem sie tak droczą :) są taką kochaną i zadziorną parą :) do tego widać, że uczucie które ich łączy jest głębokie :) znów mamy opis gorącej nocy - jest moc! :)

    Lilka... Kurcze, cały czas trzymałam kciuki za to, żeby jej pobyt w szpitalu nie skończył sie w ten sposób :( ale skoro to wczesne stadium raka to da radę... wszystko musi być dobrze. I będzie dobrze! :)

    pozdrawiam ciepło, wyjątkowo z anonimka :*
    naranja-vb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Tym razem ze swojego konta - zapraszam na nowy rozdział, jak znajdziesz czas i chęci :))
    Pozdrawiam ;*
    naranja-vb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Zapraszam na 31 rozdział :)
    http://siatkowka-pisane.blogspot.com/2013/07/rozdzia-31.html

    OdpowiedzUsuń
  15. Serdecznie zapraszam :)
    "Czasem to co nas zabija jest tym, co daje nam życie"
    http://pokusa-ktora-zabila.blogspot.com/
    Bohaterowie: Antonina W., Artur Szalpuk
    Opis: Dziewczyna zniszczona przez rodzinę, zapomniana przez świat, zepsuta przez nałóg postanawia po wyjściu z odwyku zniknąć i pogrążyć się w całkowitej destrukcji. Nie dla niej były zasady, nie dla niej dążenia do ideału. Jednak przez jedno wyjście do klubu i spędzenie nocy z obcym facetem zmienia się wszystko. Los chciał na zawsze spleść losy ich obojga mimo, że samo żywią do siebie jedynie nienawiść. Bohaterka zachodzi w ciążę i wszystko musi się zmienić. Zrezygnuje ze swojego życia? A może pozbędzie się dziecka? Czy siatkarz jej na to pozwoli?

    OdpowiedzUsuń